Marsz dla Jezusa przeszedł przez Warszawę

Michał Radkowski

18.05.2013 , aktualizacja: 21.05.2013 07:58

W radosnej atmosferze ponad 3 tysiące (osób przeszło przez miasto w Marszu dla Jezusa. Przechodniom rozdawano cukierki, Nowy Testament i ulotki o bożej miłości.

- W tym marszu nie będziemy szli, żeby protestować albo czegoś żądać - słychać na początku. - Idziemy po to, by ogłosić, że Chrystus umarł na krzyżu i poświęcił swoje życie za każdego człowieka, który mieszka w Warszawie i w Polsce.

To już druga edycja ogólnopolskiego Marszu dla Jezusa. Jego pomysłodawcą jest Artur Pawłowski, pastor Kościoła Ulicznego z Calgary w Kanadzie. Na początku lat 90. porzucił biznes i poświęcił się pracy ewangelizacyjnej. Jak mówi - nawrócił się w wyniku niewytłumaczalnego przez lekarzy uzdrowienia swojego syna.

Marsz wyruszył spod Belwederu ok. 13.30. Wcześniej John Godson, poseł PO, przeciął biało-czerwoną wstęgę. - Dziękujemy ci, Panie, za to, że ty kochasz Polskę i Polaków. - Amen - odpowiedział tłum. W drodze na plac Zamkowy uczestnicy kilkakrotnie przystawali m.in. przed Sejmem i Pałacem Prezydenckim. - Powinniśmy oddać cześć naszym rządzącym - słychać głos organizatora. - Błogosław Panie dla naszych ziemskich zwierzchników.

Uczestnicy szli z balonami w czerwonych koszulkach. - "Jezus cię kocha", a na plecach mam "On ma plan dla twojego życia" - pokazuje mi Daria Wolan, która na marsz przyjechała specjalnie ze Szczecina. - Można być normalnym, uśmiechniętym człowiekiem, chodzić do pracy i nie trzeba być żadnym fanatykiem albo jakimś dziwolągiem, by żyć na co dzień z Jezusem.

Przybyły całe rodziny z różnych stron Polski. Zdecydowana większość to protestanci. Sporo uczestników znało się ze spotkań Kościoła Ulicznego w Warszawie. Co tydzień w środę modlą się na "patelni" (placyk przed wejściem na stację metra Centrum). - Wybór, którego dokonałam 9 lat temu, to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć w życiu - wyjaśnia Małgorzata Górnicka, która z całą rodziną przyszła na marsz. - W końcu Bóg mnie przekonał, że ja nie muszę nic robić, żeby się do niego wdrapywać.

Oprócz biało-czerwonych powiewały też flagi z gwiazdą Dawida. - Przyszedłem ze względu na to, że kocham Izrael - tłumaczy Maciek Czerwiński. - A w Polsce nadal jest wielu antysemitów. To mi się nie podoba.

Zaskoczenia marszem nie kryli przechodnie. Rozdawano im kieszonkowe wydania Nowego Testamentu, ulotki i instrukcje, jak poprawić swoje życie. - Tak się zastanawiam, co to jest - mówi mi pani Krystyna na placu Na Rozdrożu. - Polska dla Jezusa? Może być, w końcu bardzo dużo u nas wierzących.

Na Nowym Świecie spacerujący i siedzący w ogródkach restauracyjnych dostawali cukierki. Nietypowe, bo z dołączonym do nich krótkim fragmentem z Pisma na kartce wyciętej w kształcie ryby. - Zobacz, co mówi do ciebie Jezus - uśmiecha się dziewczyna, trzymając siatkę pełną cukierków. - Co dostaliście? - pytam rowerzystów Kasię i Tomka. - Przesłanie od Boga. Zrzuć swą troskę na Pana, a ona Cię podtrzyma. - Zjecie cukierki? - Zjemy. - A co z tymi rybkami? - Powieszę nad łóżkiem - śmieje się Tomek. - Mąż żartuje. My jesteśmy wierzący, ale niepraktykujący - dodaje Kasia.

Na koniec na placu Zamkowym rozdano uczestnikom kiełbaski i napoje. Przed 17 na scenę wyszedł Graham Kendrick, nazywany "ojcem współczesnej muzyki uwielbienia". Tłum tańczył i śpiewał. Nie zabrakło też występów Mate.O, Sienna Gospel Choir i zespołu EloHiM. Koncerty na placu Zamkowym trwały do późnego wieczora.

Cały tekst:

 

Marsz dla Jezusa - Warszawa - Polska - Europa - Świat
Statystyki:
Odwiedzin strony
402004
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram