- Manifestujemy naszą wiarę, bo mamy się z czego cieszyć i nie mamy czego się wstydzić - mówił pastor Artur Pawłowski przed sobotnim "Marszem dla Jezusa"
Ulicami Poznania przeszło w sobotę kilkaset osób. Nieśli transparenty: "Jezus jest drogą, prawdą i życiem", "Nie ma w nikim innym zbawienia". Część ubrała czerwone koszulki z hasłami: "Zaufaj Jezusowi", "Jezus cię kocha. On ma plan dla Twojego życia".
- Manifestujemy naszą wiarę, bo mamy się z czego cieszyć i nie mamy czego się wstydzić. Dlatego tańczmy, bawmy się - wzywał przed marszem pastor Artur Pawłowski, który na co dzień mieszka w Kanadzie.
Przypomniał wydarzenia Poznańskiego Czerwca 1956 r., mówiąc, że "kochający Boga patrioci" walczyli wtedy o "Boga, wolność i chleb". - Zapłacili straszną cenę, by "Marsz dla Jezusa" w kraju wolnym i demokratycznym mógł się odbyć. Możemy stać tu bez strachu, że przyjdzie SB i MO - mówił Pawłowski.
Mimo że marsz jest inicjatywą grup protestanckich, uczestniczył w nim także przedstawiciel Kościoła rzymskokatolickiego ks. Adam Prozorowski. Razem z pastorami przeciął wstęgę - to było rozpoczęcie marszu.
Kilkaset osób przeszło z placu Mickiewicza świętym Marcinem do placu Wolności, śpiewając: "To nasz Bóg, to nasz pan, chwałę oddajmy mu". Kilka osób niosło izraelskie flagi z gwiazdą Dawida, co nie spodobało się niektórym przechodniom. - A po co te żydowskie flagi? Komu to potrzebne? - komentował na ul. Ratajczaka jeden z przechodniów. Na popołudnie na placu Wolności zaplanowano koncerty.